Szlakami Młodej Polski – Bronowice

Jadąc do Rydlówki piątkowym porankiem 8 kwietnia, nie widziałem, co dokładnie ujrzę, będąc na miejscu. Słynny bronowicki dworek znałem tylko z lekcji języka polskiego oraz lektury „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego. Tam też Rydlówka była opisywana jako średnich rozmiarów dworek z kilkoma izbami i korytarzem, w których to odbywało się sławetne wesele. Jak się miało okazać, opis ten nie za wiele miał wspólnego z tym, co zobaczyłem.
Nasz autokar przejechał przez ulicę Katowicką i skręcił w ulicę Włodzimierza Tetmajera. Tutaj muszę zaznaczyć, iż owe ulice były wprost klaustrofobicznie wąskie, co znacznie utrudniało manewry większym pojazdem. Po opuszczeniu autokaru skierowałem się razem z grupą stromym zboczem po żwirowej nawierzchni w kierunku Rydlówki.
Znajdując się tuż przed dworkiem, zostaliśmy podzieleni na grupy, ze względu na limit osób zwiedzających muzeum, oraz usadzeni na drewnianych siedziskach mających pełnić rolę ławek.
Zanim pojawił się drugi przewodnik, który mógłby nas oprowadzić, mieliśmy dłuższą chwilę przerwy, którą wykorzystałem na obejrzenie Rydlówki z zewnątrz. Dworek nie wyglądał tak wspaniale, jak był opisywany. Wyraźnie dostrzegalne były znaki czasu, który nie okazał się dla Rydlówki łaskawy. Dworek co prawda był wyremontowany, ale udało mi się zauważyć żółte zacieki na ścianie budynku. Wokół drzwi widać było dziecięce zabawki, co mogło sugerować, iż teren wokół dworku jest cały czas aktywnie wykorzystywany przez spadkobierców Lucjana Rydla.
Niezbyt pięknego obrazu dopełniała pokryta mchem dachówka, natomiast anteny: naziemna i satelitarna obecne tuż przy kominie, łamały wręcz zasadę decorum. W oczy rzuciły mi się także podwieszone kamery przemysłowe, jednakże uznaję je za konieczne w celu ochrony zabytku.
Niewątpliwą zaletą dziedzińca była obecność czystej, dostosowanej także dla osób z niepełnosprawnością, toalety. Można było zauważyć tym samym, iż od czasów wesela Lucjana Rydla i Jadwigi Mikołajczykówny Rydlówka w dużej mierze zmieniała swój pierwotny kształt, gdyż pierwotnie była ona pokryta strzechą i miała wejście usytuowane po przeciwnej stronie budynku.
Po pewnym czasie pojawiła się pani przewodnik i opowiedziała nam historię dworku począwszy od 1895 r., a kończąc na sprzedaniu dworku Lucjanowi Rydlowi w 1908 r. Dowiedzieliśmy się wtedy, że Rydlówka miała wyboistą historię oraz że została pierwotnie zbudowana przez Włodzimierza Tetmajera.
Następnie zostaliśmy poprowadzeni dawnej biblioteki Rydla zbudowanej podczas przebudowy w 1912 r., będącej dziś salą prezentacyjną dla wycieczek. Tam usłyszeliśmy z ust pani przewodnik dalszy ciąg historii dworku oraz mogliśmy ujrzeć obrazy znanych młodopolskich artystów, przyjaciół i znajomych Lucjana Rydla, którzy często malowali jego żonę – Jadwigę. Moją uwagę przykuł natomiast stylowy piec kaflowy, być może będący artefaktem z czasów świetności dworku.
Przeszliśmy dalej do kolejnej sali, tym razem izby, w której odbywało się sławetne wesele. Sala była stosunkowo mała i mogło w niej tańczyć tylko kilka par. Tym samym możemy zauważyć tu pewne różnice będące w kontrze do filmowej adaptacji „Wesela”. W tej sali poznaliśmy samą historię wesela Rydla oraz mogliśmy dotknąć kopii zaproszeń, jakie przygotował wtedy dla gości Lucjan Rydel. W tej sali, oprócz portretów rodziny Rydlów, rzucił mi się w oczy znaczny księgozbiór, jak się okazało dosyć stary, bo należący niegdyś do samego Rydla. Po przejściu przez przedpokój znaleźliśmy się w kolejnym pomieszczeniu, tym razem mniejszym, będącym niegdyś osobistym gabinetem Włodzimierza Tetmajera. Tam można było dostrzec dziewięcioramienną menorę oraz sekretarzyk pana Włodzimierza, niestety nie oryginalne, a wypożyczone z muzeum, jednakże pochodzące z tamtego okresu. Ostatnim pomieszczeniem, jakie zwiedziliśmy, było pomieszczenie dzienne niegdyś rodziny Tetmajerów.
Oprócz malowideł, obecna tam była skrzynia, do której w „Weselu” Wyspiańskiego Anna z Mikołajczyków miała wsadzić złotą podkowę. Nasze zwiedzanie zakończyło się na tej sali.
Wróciliśmy z powrotem tą samą drogą do wyjścia, przy okazji mijając sklepik z pamiątkami. Przed wyjściem mogliśmy zapytać się jeszcze o losy Rydlówki, dzięki czemu dowiedziałem się, że Rydlówka tak mocno się zmieniła głownie z powodu pożarów, jakie miały tam miejsce. Po ostatnim w 1968 r. w odbudowie dworku potomkom Rydla pomogło PTTK, przez co Rydlówka stała się muzeum. Tak zakończyła się moja podróż do bronowickiej Rydlówki. Czy dworek ten warty jest zwiedzania? – muszą ocenić Państwo sami.

Michał Sobala

W czasie wycieczki dokładnie poznaliśmy miejsca związane z Młodą Polską. Pani przewodnik, która oprowadzała nas po Krakowie, pokazała, co to znaczy być krakowianką. Dzięki swojej obszernej wiedzy o miejscu, z którego pochodzi, odczuliśmy klimat dawnych dni. Na początku zwiedzaliśmy Rydlówkię i mogliśmy się poczuć, jakby akcja „Wesela” odbywała się na naszych oczach!

Kinga Złocka

Co prawda wycieczka była dość krótka, jednak udało nam się zwiedzić i zobaczyć kilka ważnych miejsc w Krakowie i Bronowicach związanych z Młodą Polską.

Najbardziej podobał mi się przepiękny witraż Stanisława Wyspiańskiego, który nosi tytuł „Bóg Ojciec- stań się”. Znajduje się w kościele ojców franciszkanów.
Witraż przedstawia starca z długimi włosami i rozwianą brodą w momencie stwarzania świata. Władczy gest, uniesionej nad głową lewej ręki Stwócy, powołuje do życia lądy i oceany, symbolicznie przedstawione kolorami. Prawa dłoń Boga Ojca zdaje się uspokajać cztery żywioły: wodę, ogień, ziemię i powietrze. Witraż jest przepiękny, poprzez ułożenie się barw całość ukazana jest jakby w ruchu. Witraż jest bardzo majestatyczny i imponujący. Myślę, że każdy powinien go zobaczyć!

Natalia Pietraga